niedziela, 21 grudnia 2014

jak to nazwać

Prostytucja jest stara jak świat! Była jest i będzie i nie pomoże tym prostytuującym się nazywać ja nawet sponsoringiem, "miłością" bez zobowiązań, czy nawet wznioślejszymi frazesami. Każdy wie, że kurewstwo, to kurewstwo... A prostytutka, to prostytutka nieważne w jakiej bieliźnie! czy bardziej wulgarnie ku....a, tak damska jak i męska! A tak na marginesie, ta profesja powinna być zalegalizowana, a ku...y, dziwki powinny prowadzić działalność gospodarczą. I nie byłoby problemu z ich nazewnictwem czy zakamuflowanym imienin. Imię i nazwisko, adres, działalność gospodarcza - prostytucja, miejsce działalności "biuro" nip, regon pieczątka i konto bankowe i dalej nie ma żadnych agencji towarzyskich tylko BURDEL, imienny wykaz pracowników z taryfikatorem wynagradzania, a klienci otrzymują potwierdzenie zapłaty drukiem z kasy fiskalnej. 



 Od kiedy małżeństwo to sponsoring? Przecież kobiety też pracują w różnych zawodach. No, chyba,że myślisz o sobie,czyli,że nie uczyłaś się za młodu i nie masz żadnego zawodu to szukasz takiego co cię będzie utrzymywał.Tylko uważaj,bo jak cię rzuci to zostaniesz z niczym! Jeśli masz finansowy z 1 osobą to sponsoring. Jeśli masz układ finansowy z każdym, kto chce- to prostytucja. Jak masz układ z wieloma bez kasy to kurewstwo bez bielizny. A moja żona która poznała mnie jako 17 latka (ja byłem wtedy "młodym 22 letnim smarkaczem w obwisłych gaciach bez grosza) i zakochaliśmy się w sobie - jej koleżanki znajdywały kolesi przy kasie - nie byli przystojni ale mieli kasę samochody - dzianych rodziców - myśmy na spacery chodzili, jeździliśmy komunikacją miejską - dziś jestem gościem z klasą mającym przy sobie kobietę z klasą 1,5 samochodu na głowę, a jedną z jej koleżanek spotkałem ostatnio no była przy kasie - szkoda tylko że w markecie budowlanym jako pracownik. My do wszystkiego doszliśmy sami - za ślub też sami płaciliśmy, samochody dom wszystko za nasze własne - dziewczyny napiszę to samo co przedmówca - POMYŚLCIE. Moja żona ma teraz rodzinę, dom, męża i nie musiała się poniżać A czy bardzo dzisiejszy sponsoring różni się od tradycyjnych małżeństw" z rozsądku" ? Tam też dajesz starszemu panu seks , rodzisz dzieci a w zamian masz kaskę!  w średniowieczu, w którym święty kościół powszechny miał znacznie większy wpływ na świadomość społeczną niż dziś, prostytucja była indykatorem tego, czy w społeczeństwie są sodomici. prostytucja była cennym narzędziem bielizny i testowani nim byli nawet dostojnicy kościelni. Ponieważ jednak wyprawy zamorskie przyczyniły się do rozpowszechnienia chorób wenerycznych i część "mających powołanie" chciała ukryć w tajemnicy swoją sodomicką naturę kościół napiętnował prostytucję czego skutkiem są dziś wybryki arcybiskupów No właśnie ,tak wychodzi całe zło rządzących ,sejmu i wszystkich władz nie mówiąc o klerze.Osoby wchodzące w życie nie widzą innych możliwości na przeżycie . Większość p/osłów/ powinna siedzieć w kryminale. Prowadzą Polske do zagłady.

wtorek, 4 listopada 2014

podnoszenie

Podnoszenie podatków akcyzy ZUSU dokręcanie ludziom śruby przynosi odwrotne skutki wszyscy uciekają w szarą strefę i państwo nie ma z tego nic każdy kombinuje szerzy się korupcja natomiast zmniejszenie podatków obniżka ZUSU zachęca ludzi do otwierania firm nie ma potrzeby oszukiwać i kombinować bo niby po co ? jak system jest przyjazny obywatelowi nie tworzy się bzdurnych i zawiłych przepisów przy niskich podatkach ożywia się gospodarka otwierają się firmy zatrudniają pracowników wszyscy płacą podatki i w rzeczywistości wpływa więcej pieniędzy do skarbu państwa przecież udowodniły to niektóre kraje. Bronicie zlodziei ktorzy rozkradają budzet Polski wyłudzając podatek VAT. W innych krajach UE tacy biznesmeni złodzieje siedzą w pierdlu, a u nas udają poszkodowanych przez państwo bo nie dostali kilkudziesięciu milionów zwrotu VAT za fikcyjne faktury. Ten złodziejski proceder to miliardy zł rocznie. Niedofinansowana skarbówka słabo sobie z tym radzi dlatego to w Polsce szaleje obecnie karuzela VAT. Więc nie piszcie, że urzędnicy są winni, bo to nie oni kradną VAT lecz biedni biznesmeni. Zacznijmy od tego że żaden sędzia czy prokurator nie zatrzyma kogoś działającego z i na korzyść Izraela , w większości to są osoby z tej samej grupy wyznaniowej. To samo dotyczy adwokatów. Wyznanie Mojżeszowe z góry zakłada okradanie Gojów i zrobienie z nich newolników, zatem dopóki osoby piastujące w POLSCE stanowiska państwowe nie beda ujawniać przynależności religijnej włącznie z historią trzech pokoleń wstecz, doputy w Polsce będzie ucisk i bieda oraz powolne niewolnictwo. No to może Pan serdecznie podziękować Urzędowi Skarbowemu - i swojej głupocie, oraz naiwności w nasz skorumpowany i chory kraj .Przepisy w tym kraju są tylko po to by je łamać ,a za uczciwość i szczerość zawsze ci jeszcze człowieku dokopią .W co Pan wierzył - trzeba było gościa za dupę wziaść i wyrzucić z pracy ,a samemu udawać Greka .Firma by do dzisiaj działała .

niedziela, 12 października 2014

Alkohol

Dziś wiem , że najbardziej krytykują i" psy wieszają" na ludziach którzy przestali pić i przyznali się, że są alkoholikami ci co sami mają ten problem i ci którym uciekł " jeleń " który stawiał. Dziś wiem że wstydem jest chodzić nawalony(pijany) brudny sponiewierany przez moje picie niż trzeźwy zadbany z podniesioną głową i być z tego dumny , że dziś może tak być. Dziś jestem dumny gdy mówię nie pije alkoholu. Co mówią inni złożecząc trudno ja dziś jestem bogaty w ... przyjaciół którzy mnie wspierają, a nie ci fałszywi " postaw flaszkę, a ja ci pomogę a później pół dzielnicy wiedziało jakie mam problemy. Chlają, bawią się, a później wrzeszczą - wina Tuska. Trzeba było pracować jako rzeźnik w Siemianowicach i coś dorabiać na boku, jak było mało. Funty były "dobre" czterdzieści lat temu za Gierka i Jaruzelskiego. Teraz mamy 2014 rok, ale stereotypy dalej działają. Europa to dziadostwo. Teraz robi się prawdziwy biznes w Brazylii, Indiach, Chinach i jeszcze w USA. Nawet z Rosją, ale teraz to ciężka sprawa. Chlają, bawią się, a później wrzeszczą - wina Tuska. Trzeba było pracować jako rzeźnik w Siemianowicach i coś dorabiać na boku, jak było mało. Funty były "dobre" czterdzieści lat temu za Gierka i Jaruzelskiego. Teraz mamy 2014 rok, ale stereotypy dalej działają. Europa to dziadostwo. Teraz robi się prawdziwy biznes w Brazylii, Indiach, Chinach i jeszcze w USA. Nawet z Rosją, ale teraz to ciężka sprawa. Podziwiam i życzę aby już zawsze alkohol nie był panu potrzebny do poprawy nastroju . Życie trzeba przezywać na trzeźwo i radości i smutki . Oby jak najwięcej ludzi pijących poszło w pana ślady.Trzymam kciuki i wierzę ,że życie stoi przed panem teraz otworem . no cóż, nie dziwię się niektórym komentarzom na tym forum, osobom piszącym bzdury i szydzącym z osiągnięć osób chorych na alkoholizm a leczącym się i wyleczonym z tego tragicznego nałogu. Jak widzę w komentarzu pisownię "alkochol" przez CH to wiem co sądzić o piszącym ! Polacy pija i pala. Kiedy przyjechalem do Stanow (jeszcze za komuny) zrozumialem, dlaczego w Stanach Polacy sie tak rozpijaja: tesknota, samotnosc, brak jezyka, ale przede wszystkim, to grono kumpli, z ktorymi te smutki sie zapija. Nikt nie wspomina bardzo waznego czynnika pijanstwa Polakow za granca: w Polsce zrabialo sie 1 politrowke zytniej na dzien, w Stanach polgalonowke (2 litry) w ciagu 1, 2 godz. Kazdego, kto pracuje stac na tyle alkoholu, ile potrafi wypic. Kiedy przyjezdzam na wakacje do Polski widze, ze wiekszosc pali, widze wielu nalogowcow alkoholu. W Stanach to sie nie pokazuje. Zaklady pracy maja pare wyznaczonych miejsc na zewnatrz dla palaczy - uwierzcie mi, nawet 5% pracownikow nie wychodzi na papierosa, ludzie zmadrzeli i rzucili nalog.

czwartek, 29 maja 2014

zimno w mieście

Z kolei biegun zimna znajduje się na małej przestrzeni pomiędzy ul. Ogórkową a Wisłą . Ta część nazwana jest Skrzypkami. Tu zawsze temperatury sa niższe o ok. 4-5 st. C. niż tuż obok na stacji Shell To chyba wina Wisły, która w tym miejscu zakręca w lewo i może na zewnętrznym zakolu "uderza" niesiony z prądem zimniejszy strumień energii masy wiślanej wody. Zdaniem ekspertów z miejską wyspą ciepła można walczyć, można się starać ją minimalizować, np. dzięki odpowiedniemu planowaniu przestrzennemu. - Jeszcze do lat 60. w Warszawie zabudowywano głównie centrum. Od końca lat 80. trwa zabudowa całej strefy podmiejskiej, a my - urbaniści, musimy sobie radzić z nowymi zjawiskami  Dziś miasto budują przede wszystkim prywatni deweloperzy - i trzeba na to pozwolić. Ale też trzeba stworzyć taką strukturę dla miasta, by nie zatracić walorów układu przestrzennego i myśleć także o innych aspektach, w tym - o aspekcie klimatycznym - zaznaczyła.

równowaga

Brakowi równowagi - człowiek przyroda można zaradzić, jeśli sami ludzie tego zechcą, a władze samorządowe pomogą w tym technicznie. Otóż chodziłoby o to, by wyprodukować nosidełka z pojemnikami na garść gleby, w których rosłyby różne rośliny. Ludzie mogliby zakładać takie nosidełka na głowy. Korzyść byłaby wieloraka: ludzie mieliby satysfakcję z pomagania roślinom i korzystaliby z ochrony roślin przed promieniami słońca, a rośliny pochłaniałyby dwutlenek węgla wytwarzałyby tlen. Oczywiście przed wszelkimi instytucjami należałoby postawić ściany z uchwytami, aby przed wejściem do urzędu każdy mógł zostawić tam swoje nosidełko z rośliną. Zimową porą każdy musiałby trzymać swoją roślinę w mieszkaniu i wyjść z nią na miasto dopiero po Zimnej Zośce, aby roślina nie zmarzła. Dzięki takiemu rozwiązaniu poprawiłby się mikroklimat w miastach i osiedlach i rozwijałoby się zamiłowanie do piękna natury. Warszawa jest miastem, gdzie jedynym priorytetem jest ZYSK. Nikt i nic nie jest ważne. Ludzie nie mają nic do powiedzenia. Panują bezwzględni deweloperzy, których jedynym celem jest wybudowanie jak najwięcej bloków na jak najmniejszej powierzchni i kasa wyciągnięta od ludzi, często przyjezdnych, którzy za wszelką ceną chcą się dostać do stolicy. Mieszkam od prawie 20 lat na Tarchominie/Nowodworach, w domu szeregowym, po "ucieczce" z bloku na Ursynowie. Na początku było trochę jak na wsi, ale przyroda wynagradzała wszelkie braki. Teraz chcę stąd uciec. Powoli robi się tu Pekin, czy Hongkong - zamiast niskiej zabudowy, wysokie bloki stawiane w niewielkiej odległości. Tysiące napływowych ludzi, którzy są niezintegrowani, zajęci tylko własnymi kredytami, nie umiejejący wspólnie zawalczyć o miejsce, w którym przyszło im mieszkać i żyć. Przyroda jest barbarzyńsko niszczona. A teraz na dodatek przebudowują nam główną ulicę i robią tzw. Tarchostradę. Ile drzew wycięli, aż boli gdy się o tym myśli. Wyjątkowo skorumpowane władze gminy Białołęka!

Klin

Za  złej komuny w Warszawie był cygiel doprowadzajcy powietrze swieże z Kabat i lotniska do centrum Warszawy. ale przyszedł 1989 rok - ziemie na tym cyklu kupił jeden z przywódców solidarnosci a od niego odkupili instytut hary kriszna. postawili tam budynki. powietrze w nocy przestało sie wymieniać. za tej złej komuny podobno ludzie nie myśleli a jak nazwać to co było po 1989 roku? wybuch intelektu? System przetargów nie sprzyja ciągłej pielęgnacji. Tak naprawdę to w każdej gminie i mieście powinien być zatrudniony ogrodnik + pomocnik ogrodnika na stałe i powinni non stop krążyć po mieście i przeglądać drzewa. Usuwać zeschłe konary, gałęzie zasłaniające znaki, opuszczające się nisko nad chodnik, zabezpieczać rany po odłamanych gałęziach itp. Dbać o zdrowie drzew i dosadzać nowe w miejscach ubytków (niekoniecznie tego samego gatunku!). Akcyjność w postaci przetargów i tzw rewitalizacji to nie jest trafiony pomysł jeśli chodzi o ogrodnictwo i zieleń miejską czy gminną. Śmię twierdzić, że gdyby zatrudniono po dwóch takich ludzi na małe miasto czy dzielnicę w dużym mieście albo na każdą gminę wiejską, którzy by pracowali cały rok - to byśmy mieli w Polsce świetnie utrzymane, zdrowe drzewa w każdym wieku (ciągłość nasadzeń bardzo ważna), które by nikomu nie zagrażały. Najładniejsze ogrody to takie, w których drzewa są w różnym wieku, różnego gatunku. Gdzie jest runo, podszyt i korony. Podobnie jak w przyrodzie. Dobry ogrodnik wie, żeby mieć zawsze owoce trzeba sadzić w miejsce ubytków nowe drzewa. Ulica wcale nie musi byc odsadzona drzewami tego samego gatunku, w tym samym wieku, tej samej wysokości. Takie myślenie, że wszystko musi być pod linijkę to jakieś XVIII wieczne zaszłości. W tej chwili tzw. rewitalizacje skwerów, parków miejskich, parków przy dworcach kolejowych itp. polegają głównie na wycięciu wszystkiego w pień (przynajmniej całego podszytu), okaleczeniu ponad 100-letnich drzew nieumiejętnym cięciem (nie muszą to być fachowcy ale muszą mieć pokazane jak to się robi), posianiu trawki o koszeniu której i tak się po jakims czasie zapomina lub na położeniu kostki brukowej (włodarze myślą, że nie trzeba później o nią dbać). Takie okaleczanie i wycinanie starych, zdrowych drzew to brak szacunku dla poprzednich pokoleń. Dla tych, któzy byli przed nami i sadzili te drzewa z myślą, żę będą służyły następnym pokoleniom. Dlatego tak ważna jest ciągłość nasadzeń - bo nie sadzimy dla siebie. To poprzednicy sadzili dla nas. A my dla następnych pokoleń. Wycinac, owszem można ale z sensem i z rozwagą, to co niezbedne. Oczywiście pisze tu o zieleni publicznej. Bo inaczej będzie w lesie produkcyjnym. Nie jestem też zwolennikiem zakazywania wycinania drzew na prywatnych posesjach, gdyż taki zakaz zniechęca do sadzenia kolejnych drzew. Nie jestem ekologiem tylko ogrodnikiem z zamiłowania. ALe dobry ogród to taki, w którym czują się dobrze i ludzie i zwierzęta. Nic nie koi nerwów tak dobrze jak przyroda.