czwartek, 29 maja 2014

równowaga

Brakowi równowagi - człowiek przyroda można zaradzić, jeśli sami ludzie tego zechcą, a władze samorządowe pomogą w tym technicznie. Otóż chodziłoby o to, by wyprodukować nosidełka z pojemnikami na garść gleby, w których rosłyby różne rośliny. Ludzie mogliby zakładać takie nosidełka na głowy. Korzyść byłaby wieloraka: ludzie mieliby satysfakcję z pomagania roślinom i korzystaliby z ochrony roślin przed promieniami słońca, a rośliny pochłaniałyby dwutlenek węgla wytwarzałyby tlen. Oczywiście przed wszelkimi instytucjami należałoby postawić ściany z uchwytami, aby przed wejściem do urzędu każdy mógł zostawić tam swoje nosidełko z rośliną. Zimową porą każdy musiałby trzymać swoją roślinę w mieszkaniu i wyjść z nią na miasto dopiero po Zimnej Zośce, aby roślina nie zmarzła. Dzięki takiemu rozwiązaniu poprawiłby się mikroklimat w miastach i osiedlach i rozwijałoby się zamiłowanie do piękna natury. Warszawa jest miastem, gdzie jedynym priorytetem jest ZYSK. Nikt i nic nie jest ważne. Ludzie nie mają nic do powiedzenia. Panują bezwzględni deweloperzy, których jedynym celem jest wybudowanie jak najwięcej bloków na jak najmniejszej powierzchni i kasa wyciągnięta od ludzi, często przyjezdnych, którzy za wszelką ceną chcą się dostać do stolicy. Mieszkam od prawie 20 lat na Tarchominie/Nowodworach, w domu szeregowym, po "ucieczce" z bloku na Ursynowie. Na początku było trochę jak na wsi, ale przyroda wynagradzała wszelkie braki. Teraz chcę stąd uciec. Powoli robi się tu Pekin, czy Hongkong - zamiast niskiej zabudowy, wysokie bloki stawiane w niewielkiej odległości. Tysiące napływowych ludzi, którzy są niezintegrowani, zajęci tylko własnymi kredytami, nie umiejejący wspólnie zawalczyć o miejsce, w którym przyszło im mieszkać i żyć. Przyroda jest barbarzyńsko niszczona. A teraz na dodatek przebudowują nam główną ulicę i robią tzw. Tarchostradę. Ile drzew wycięli, aż boli gdy się o tym myśli. Wyjątkowo skorumpowane władze gminy Białołęka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz