czwartek, 29 maja 2014

Klin

Za  złej komuny w Warszawie był cygiel doprowadzajcy powietrze swieże z Kabat i lotniska do centrum Warszawy. ale przyszedł 1989 rok - ziemie na tym cyklu kupił jeden z przywódców solidarnosci a od niego odkupili instytut hary kriszna. postawili tam budynki. powietrze w nocy przestało sie wymieniać. za tej złej komuny podobno ludzie nie myśleli a jak nazwać to co było po 1989 roku? wybuch intelektu? System przetargów nie sprzyja ciągłej pielęgnacji. Tak naprawdę to w każdej gminie i mieście powinien być zatrudniony ogrodnik + pomocnik ogrodnika na stałe i powinni non stop krążyć po mieście i przeglądać drzewa. Usuwać zeschłe konary, gałęzie zasłaniające znaki, opuszczające się nisko nad chodnik, zabezpieczać rany po odłamanych gałęziach itp. Dbać o zdrowie drzew i dosadzać nowe w miejscach ubytków (niekoniecznie tego samego gatunku!). Akcyjność w postaci przetargów i tzw rewitalizacji to nie jest trafiony pomysł jeśli chodzi o ogrodnictwo i zieleń miejską czy gminną. Śmię twierdzić, że gdyby zatrudniono po dwóch takich ludzi na małe miasto czy dzielnicę w dużym mieście albo na każdą gminę wiejską, którzy by pracowali cały rok - to byśmy mieli w Polsce świetnie utrzymane, zdrowe drzewa w każdym wieku (ciągłość nasadzeń bardzo ważna), które by nikomu nie zagrażały. Najładniejsze ogrody to takie, w których drzewa są w różnym wieku, różnego gatunku. Gdzie jest runo, podszyt i korony. Podobnie jak w przyrodzie. Dobry ogrodnik wie, żeby mieć zawsze owoce trzeba sadzić w miejsce ubytków nowe drzewa. Ulica wcale nie musi byc odsadzona drzewami tego samego gatunku, w tym samym wieku, tej samej wysokości. Takie myślenie, że wszystko musi być pod linijkę to jakieś XVIII wieczne zaszłości. W tej chwili tzw. rewitalizacje skwerów, parków miejskich, parków przy dworcach kolejowych itp. polegają głównie na wycięciu wszystkiego w pień (przynajmniej całego podszytu), okaleczeniu ponad 100-letnich drzew nieumiejętnym cięciem (nie muszą to być fachowcy ale muszą mieć pokazane jak to się robi), posianiu trawki o koszeniu której i tak się po jakims czasie zapomina lub na położeniu kostki brukowej (włodarze myślą, że nie trzeba później o nią dbać). Takie okaleczanie i wycinanie starych, zdrowych drzew to brak szacunku dla poprzednich pokoleń. Dla tych, któzy byli przed nami i sadzili te drzewa z myślą, żę będą służyły następnym pokoleniom. Dlatego tak ważna jest ciągłość nasadzeń - bo nie sadzimy dla siebie. To poprzednicy sadzili dla nas. A my dla następnych pokoleń. Wycinac, owszem można ale z sensem i z rozwagą, to co niezbedne. Oczywiście pisze tu o zieleni publicznej. Bo inaczej będzie w lesie produkcyjnym. Nie jestem też zwolennikiem zakazywania wycinania drzew na prywatnych posesjach, gdyż taki zakaz zniechęca do sadzenia kolejnych drzew. Nie jestem ekologiem tylko ogrodnikiem z zamiłowania. ALe dobry ogród to taki, w którym czują się dobrze i ludzie i zwierzęta. Nic nie koi nerwów tak dobrze jak przyroda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz