środa, 22 marca 2017

przestrzeń

tak jak bardzo byłam pewna tego że chcę na wieś (8 km od centrum miasta i pod lasem ) to gdy to wszystko już się zbliża wielkimi krokami to nagle dostałam stracha jak diabli i zastanawiam się jak ja się tam odnajdę i (mój syn 11 letni ). Lubię przebywać na wsi uspokaja mnie otaczająca aura, śpiew ptaków, nie czuję specyficznego poddenerwowania jak w bloku.Więc skąd to zdenerwowanie, czy kogoś z was dopadły podobne przemyślenia i strach. a ja wolę wieś ale przy dużym mieście. Czyli przedmieście. Może działki nie duże i nie ma tej sielskiej atmosfery ale.. a "przetestowałam" duże miasto (łódż), mniejsze miasto (olsztyn), miasteczko (łowicz), wieś podmiejską, wieś "wiejską" i powiem Wam, że w moim osobistym odczuciu tylko i wyłącznie wieś wiejska czyli jak to nazywacie ZADUPIE nadaje się do życia (dla mnie oczywiście, choć pochodzę z łodzi). niestety miałam okazję przekonać się, że wieś wsi nie równa - na wsi "podmiejskiej" spotkaliśmy się ze straszną zawiścią ludzi, moi rodzice mieszkają już ponad 15 lat na tej wsi a nadal są OBCY, ludzie nieprzyjemni, nie ma to nic wspólnego z sielanką wiejską, przyjaznymi sąsiadami itp. Przeprowadziliśmy się jak ja miałam 11 lat i było to dla mnie jako dziecka straszne przeżycie - dzieci zupełnie inne (wrogo nastawione do osoby z miasta-choć nie dawałam nikomu odczuć że jestem lepsza czy coś), brak starych znajomych i przyjaciół, brak basenu czy wyjścia do kina (wtedy mi to bardzo doskwierało), straszny poziom nauczania w szkole na tej wsi, moi rodzice też niestety stracili wielu znajomych. Do tego 15 lat temu była tu względna cisza i spokój, otwarte przestrzenie - teraz dom na domu, auta pędzące pod oknami nie zwracające uwagi na dzieci bawiące się przed domem (jak to na wsi)....bardzo przyjemnie było też w Olsztynie ponieważ mieszkaliśmy w dzielnicy oddalonej od centrum i praktycznie zaraz za blokiem mieliśmy las, jeziora - ale jednak były to bloki (czyli imprezy sąsiadów itp..). teraz zamierzamy kupić działkę na zadupiu, ale..1,5km od szkoły, przychodni, poczty, stacji paliw (większa wioska z urzędem gminy) i 15 km od miasta średniej wielkości (czyli dojazd zajmie nam tyle samo czasu co w Olsztynie z naszej dzielnicy do centrum). my akurat jesteśmy takimi typami, że atrakcje miejskie do nas nie przemawiają, wolimy jednak koszenie trawnika, rąbanie drewna, grillowanie w ogródku i kawę na tarasie klimatyzacja Warszawa ...a znajomi na szczęście w większości są zmotoryzowani (my też) więc teraz już nie ma takiego problemu...zawód mam taki, że jestem rozpoznawalna, w dużym mieście nie tak bardzo, w małej miescinie wszyscy by mi wyliczali czy byłam w niedzielę w kościele i dlaczego kumpel wszedł pod nieobecność męża. moja mama )mieszka w małej wsi pod miastem) boi się zmienić samochód na lepszy, bo.. skąd stać emeryta na samochód... itd. Wieś jest sielska, jeżeli ktoś ma dużo cierpliwości, empatii i mało sąsiadów.. Znam to, przeżyłam, teraz się przeniosłam do tzw willowej dzielnicy i zobaczymy za kilka lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz